18 stycznia 2019

Zagraj to jeszcze raz Sam: Kolor w męskiej garderobie

Każdy stylowy mężczyzna wie, że król jest jeden i jest to kolor granatowy. Później mamy szary, a jeszcze później zaczynają się schody.

Dobrze, dobrze, ale kto to uszeregował i dlaczego? Zdradzę Wam sekret. W Lozannie znajduje się światowa centrala dandysów, podziemne stowarzyszenie iluminatów elegancji, które ustala te wszystkie zasady, oczywiście w celu gnębienia ludzkości.  Po czym ich poznać? Po charakterystycznym uścisku dłoni. Jeśli natkniecie się na takiego, wiedźcie, że zguba jest blisko, a każde Wasze stylowe potknięcie będzie skwitowane sarkazmem.

Ale na poważnie… Skąd taka gradacja ważności kolorów w męskiej garderobie? I co to właściwie znaczy granat? Przecież jest ich tyle odcieni? Albo szary? Gdzie antracytowy garnitur, a gdzie jasno szara marynarka z flaneli? Ano oba te kolory w każdym odcieniu łączy jedna cecha- są prostym i dość neutralnym tłem dla innych kolorów, czyli dla tych na koszul i dodatkach. To z kolei decyduje o ich uniwersalności, walorach użytkowych i praktyczności. I to właśnie te cechy, a nie piękno, spowodowały, że kolory te wdarły się na szczyt. Nudna, przepraszam za brzydkie słowo, praktyczność.

Na trzecim miejscu zwykło się ustawiać brąz, ale on już nie jest tak neutralnym tłem dla innych kolorów. No bo jakoś nie idzie z nim szary. Granat jakoś lepiej, ale to już zależy od odcienia.

Każdy kolejny kolor na drabince jest coraz mniej uniwersalny (w sensie ładnych połączeń kolorystycznych), aż w końcu dochodzimy do kolorów, które się da nosić już tylko w ściśle zaprojektowanych i przemyślanych zestawach.

W swoich kolorystycznych poszukiwaniach dotarłem w tym roku do dwóch kolorów i chciałem się z Wami podzielić jaki mam na ich temat przemyślenia:

Bakłażan – nawet w tak jasnym odcieniu, ma zaskakująco formalny charakter. Nie waham się ubrać tej marynarki na wieczór do restauracji.  Kolor ten kocha się z białą koszulą. W zestawieniu z kolorem indygo nabiera mocno nieformalnego charakteru. Nie robiłem jeszcze połączeń z szarymi spodniami, jakoś ich nie czuję, choć na zdrowy rozum, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby założyć do niej ciemnoszare flanele. Jeśli chodzi o dodatki, lubię ożywić ją wściekle pomarańczową poszetką.

Czerwony – bardzo zaskakujący kolor, a polscy mężczyźni się go boją. Niesłusznie. Doskonale pasuje do odcienia skóry Słowian. W połączeniu z białą koszulą robi się niezwykle elegancki, królewski niemal, pewnie ze względu na militarne konotacje.  Szczerze mówiąc, widzę bardzo mało zastosowań, aby nosić czerwoną marynarkę właśnie w ten sposób. Jednak czerwony kocha się z niebieską koszulą. Łagodniejszy kontrast powoduje, że zestaw nabiera nieformalnego charakteru. Dodatki też raczej granatowe. Powiecie, że dwa kolory to mało? No cóż… Marcello Mastroianni całe życie nosił czarny garnitur i białą koszulę na spinki i trafił do panteonu najlepiej ubranych mężczyzn (panteon oczywiście znajduje się w Lozannie).

star star-empty