24 grudnia 2013

Lustrzany połysk

Zadanie było takie – nadać moim czarnym wiedenkom lustrzany połysk. Nie chodzi więc o banalne pastowanie, ale coś więcej, o „mirror shine“, który ze zwykłych butów zrobi smokingowe lakierki.

Kuchnia molekularna to naukowe podejście do gotowania. Chemiczna wiedza pomaga takim mistrzom jak Ferran Adria wydobyć ze składników maksimum smaku. W kuchni molekularnej ważne są każdy gram, każdy stopień temperatury… najmniejsze odstępstwa powodują pogorszenie efektu.

Z takim molekularnym podejściem do pastowania butów miałem niedawno do czynienia. Zadanie było takie- nadać moim czarnym wiedenkom lustrzany połysk. Nie chodzi więc o banalne pastowanie, ale coś więcej, o „mirror shine“, który ze zwykłych butów zrobi smokingowe lakierki.

W zadaniu pomagał mi Jakub Filip Szymaniak, którego wypastowanymi na wysoki połysk butami zachwyciłem się na niedawno. Postępowałem krok w krok za mistrzem, pilnie notując jego poczynania.

1. Zaczęliśmy od nalania wody do małej miseczki. Filip dolał do niej parę kropel octu (niektórzy dolewają czystego, wysokoprocentowego alkoholu) i wstawił wodę do lodówki. Lodowato zimna,  przyda się w ostatniej fazie polerowania butów.

2. Każde pastowanie zaczynamy od usunięcia suchą szmatką, albo szczotką do butów dużych zabrudzeń i kurzu.  Warto też wtedy oczyścić podeszwę.  Jeśli but jest mocno zabłocony, używany do tego lekko wilgotnej szmatki (jednak nie mokrej). Jeśli skóra jest mokra zostawiamy but do wyschnięcia, z dala od źródła ciepła, koniecznie naciągnięty na prawidła. Dalsze zabiegi możemy czynić tylko na suchej skórze.

IMG_7546

3. Na wstępnie oczyszczone buty nałożyliśmy warstwę renowatora. Ma on za zadanie zdjąć ze skóry wcześniejsze warstwy wosku i środków ochronnych, odżywia też  i zmiękcza skórę.

Renowator to środek głęboko wchodzący w strukturę skóry dlatego nie należy go nadużywać. Traktujemy nim buty najwyżej kilka razy do roku.   Nakładamy cienką warstwę kosmetyku. Po paru minutach usuwamy nadmiar suchą szmatką.

IMG_7569

4. Skóra gotowa jest do dalszych działań. Jeśli buty są mocno zaniedbane, a skóra sucha przyda się odżywienie kremem. Jego lekka konsystencja ułatwia wniknięcie w skórę. Zmiękcza ją i dogłębnie odżywia.  Najlepiej używać kremu w kolorze skóry (jeśli nie znajdziemy takiego kremu, może być ton ciemniejszy, raczej nie jaśniejszy). Pamiętajmy, że bezbarwne kremy mogą się osadzać w porach i zgięciach skóry i zostawiać białe ślady.  I znów, po kwadransie i wyschnięciu kremu polerujmy but. Krem raczej zmatowia skórę niż ją nabłyszcza.  Ma więc funkcje kosmetyczną, ale raczej nie estetyczną (poza wyrównaniem ewentualnych przebarwień).

IMG_7623

5. Po odżywieniu buta zaczynamy nakładać pierwsza warstwę pasty, czyli wosku. Dobieramy wosk pod kolor butów, ew. ton ciemniejszy. W przypadku moich czarnych wiedenek sprawa była prosta.  Pastę nakładamy równo na całą cholewkę. Starą szczoteczka do zębów nakładam też pastę na rant, boki podeszwy i obcas.

…a  teraz możemy iść na kawę. Im dłuższa tym lepsza. Niektórzy zostawiają tak przygotowany but na noc i kontynuują pracę dopiero następnego dnia rano. My nie mieliśmy tyle czasu…

IMG_7601

6. Po około 20 minutach zabraliśmy się do polerowania butów. Filip pokazał mi czym poleruje swoje. Okazało się, że moje szczotki do polerowania to sprzęta amatora, najlepsza jest specjalna szczotka z miękkiego koziego włosa (można je kupić w sklepie ze szczotkami na Poznanskiej).

IMG_7635

Długie, energiczne posunięcia dość szybko nadały butom połysk. Do tej pory właśnie na tym etapie skończyłbym pracę,  ale przecież mieliśmy ambitniejsze zadanie. Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa zabawa.

IMG_7655

7. Z lodówki została wyjęta miseczka z wodą.  Kolejny etap pracy to powtarzanie kilka/naście/dziesiąt razy takiej sekwencji: nakładamy na szmatkę małą ilość pasty, dotykamy powierzchni wody z octem (nie zamaczamy palca, wody ma być niedużo) i zaczynamy polerowanie wybranego fragmentu.

Teoretycznie uzyskanie lustrzanego połysku jest możliwe na całej powierzchni buta, ale najłatwiej (co nie znaczy łatwo) uzyskać go na twardych częściach cholewki, czyli na nosku i pięcie. Do polerowania tych miejsc się więc ograniczymy.

Energicznie polerujemy but. Po chwili zaczną pojawiać się matowe smugi, polerujemy je pieczołowicie, powtarzając punkt  7 co najmniej kilka razy. Trochę pasty, trochę wody i tak w kółko.

IMG_7553

W tym momencie doświadczenie Filipa okazało się bezcenne. Jego buty dawno już świeciły, moje ciągle były matowe.  Zacząłem już nawet wątpić, czy uda mi się uzyskać lustro. Filip wziął sprawy w swoje ręce… lustro powoli, powoli zaczęło się pojawiać. Na tym etapie kluczowe jest wyczucie ilości pasty i wody, jednak decydującą sprawą jest czas… nad jednym noskiem spędziliśmy w sumie 40 minut nakładając dziesiątki warstw pasty i wody.

Łatwość jego uzyskania zależy od rodzaju skóry, skóra gruba, dobrej jakości ułatwia sprawę.  Łatwiej też odtworzyć lustro na bucie już raz w ten sposób wypolerowanym.
Wieczorem tego dnia poeksperymentowałem sam z drugim butem i doszedłem do kolejnych wniosków.

IMG_7699

Po nałożeniu kilku warstw pasty i wody zacząłem polerować na zmianę, raz sama pasta, raz sama woda. Zauważyłem też, że należy używać naprawdę mało pasty (ledwie dotykając powierzchni wosku) za to więcej wody niż sądziłem na początku. Za drugim razem udało mi się osiągnąć lustro w około 20 minut.

IMG_7766

star star-empty